Janowicz
ma rację, ale nie do końca. Janowicz ma rację, że jeżeli
sportowiec, tak jak to jest w artykule opisane, swoim własnym
wysiłkiem coś zdobywa, to wara komukolwiek od tego. Jednak Janowicz
pyta: „Kim jesteście, że macie oczekiwania? […] Co takiego
robicie?” To może ja odpowiem: jesteśmy obywatelami i płacimy
podatki.
Dziennikarz
jak każdy podatnik ma nie tylko prawo, ale i obowiązek zapytać na
co idą nasze pieniądze. „Nasz dziennik” oczywiście manipuluje
faktami sugerując Ministrowi nieuczciwe przedstawianie faktów,
ponieważ 1200 zł miesięcznie, to właśnie 60 tys. na przestrzeni
czterech lat, więc Minister powiedział prawdę. Jeśli zawodnik
Janowicz nie ma ochoty wysłuchiwać czyjegokolwiek narzekania i 1200
zł używa w ciągu miesiąca jako papieru toaletowego, to niech z
tego zrezygnuje, znajdzie sponsora, jedzie za granicę, jego sprawa i
niech sam płaci za korty i wszystko co mu miasto zapewnia. Dopóki
bierze ode mnie choćby 10% na swoją działalność, pytam i będę
pytał na co idzie każda złotówka.
Janowicz
narzeka, że Zbigniew Bródka musi trenować za granicą. Zapowiadał,
że jeżeli nie powstanie tor łyżwiarski w Polsce, to zrezygnuje z
reprezentowania nas. Czyżby cały kraj miał Bródkę tak głęboko
gdzieś, że nikt nie chce dać mu swoich własnych pieniędzy na
jego starty. Wszyscy sponsorzy, kibice, kluby? Wszyscy? Jeśli tak,
to może nie jest wart tych pieniędzy skoro pies ze złamaną nogą
się min nie zainteresował. Jeśli jednak ma wokół siebie grono
ludzi, którym zależy na jego karierze, to w czym problem?
Pieniądze
na sport są i to duże, utrzymanie jednego oddziału COS kosztuje 10
mln, a doba zaczyna się tam od 90 zł w trójce + sala 50zł/h
(wszystko +/- 30% zależnie od wielu czynników). Pokoje może są z
kiblami, ale Sheraton, to to jednak nie jest. Słowem: kosztuje tyle
co wszędzie (w tym standardzie), a dopłaca się do tego 10 mln od
ośrodka.
Jeżeli
jednak zawodnicy zrobią to, czym grożą przez cały czas, pomacham
im chusteczką na pożegnanie i będę życzył jak najlepiej. Nie
będziemy mieli reprezentacji w łyżwiarstwie szybkim, polo, golfie
i pici polo na żużlu? C'est la vie. Nie będziemy mieli
Reprezentacji Polski w Piłce Nożnej proporcjonalnej do naszego PKB?
USA jest od zawsze (z małymi przerwami na ZSRR) na pierwszym miejscu
w klasyfikacji medalowej IO. Na drugim miejscu są ostatnio Chiny.
Najlepszą reprezentacją w piłce nożnej może pochwalić się
ZSRR. Czy czterdziestomilionowa Polska musi koniecznie mieć lepszą
reprezentację? Jesteśmy 25 oczek przed Chinami – 1/6 świata! Czy
naprawdę za każdym sukcesem jakiegoś człowieka w niszowej
dyscyplinie zamiast się cieszyć, że mu się udało, narzekamy, że
w Polsce nie ma torów do curlingu i saneczkarstwa. Nie ma, nie
będzie i co z tego?
Czy
z powodu takiego Małysza o zasięgu ogólnokrajowym choć 1%
dzieciaków ruszyło to, co mają najcięższe sprzed komputerów?
Nie mówcie mi, że odciągnął Kamila Stocha, bo Stoch oddał
pierwszy skok, kiedy Małysz zajął 46. miejsce w Mistrzostwach
Świata Juniorów w Breitenwang. Nawet taki Tomasz Majewski, który
opowiadał w wywiadach jakim tanim sportem jest pchnięcie kulą, nie
był w stanie przekonać mas młodych ludzi do tego sportu. Nie
potrzebni nam są żadni wyczynowcy, a kultura sportu. W Stanach na
zawody wewnątrzszkolne przychodzą rodziny z dziećmi, a
cheerleaderki przygotowują się do występów w przerwach
miesiącami. U nas, na zawodach międzyszkolnych z najlepszą drużyną
w Warszawie za trybuny służyły drabinki, które to trybuny były
wypełnione w 30%. Na zawodach lokalnych drużyn piłki nożnej jest
więcej zawodników niż kibiców. Kubica? Kowalczyk ze złamaną
stopą? Małysz? Czy ktoś z nich był w stanie zmienić stan rzeczy?
Wyniki sportowe na światowym poziomie są jedynie efektem pracy u
podstaw, a nigdy przyczyną. Gdyby było inaczej mielibyśmy skocznie
narciarskie na co drugim pagórku i na co drugim WFie, a Amerykanie
nie byliby narodem największych obywateli na świecie.
Jeśli
nie oni, to kto? Rząd? Chcecie mi powiedzieć, że młody człowiek
nie ma gdzie pograć w piłkę? Powiedzcie to Brazylijczykom.
Powiedzcie to w Queens, albo na Bronksie. Orliki, które może i nie
są skrajnie kretyńskim pomysłem niczego nie załatwią. Nie rząd,
nie celebryci, nie Matka Boska, ale Ty i tylko Ty możesz coś z tym
zrobić. Tak, Ty, do Ciebie mówię. I do Ciebie. Do Ciebie też.
Rusz swoją ciężką dupę i wyjdź pouprawiać jakiś sport, a
kiedy opanujesz go na tyle, żeby z dzieckiem móc pograć, to wyciągnij syna, córkę, młodszego brata i pograj z nim. Zabierz do
klubu sportowego, pokaż jak inni ćwiczą, sam daj dobry przykład.
Schowaj kluczyki od samochodu, nie wydawaj pieniędzy na bilet
komunikacji miejskiej, wsiądź na rower. Jeśli ja ważąc 114 kg
dojeżdżałem do dziewczyny 13 km, a mój ojciec będąc w wieku, w
jakim zazwyczaj się jest będąc ojcem studenta, 7km do pracy, to Ty
też możesz. Zamiast prosić rząd, żeby zabrał Ci Twoje pieniądze
i wydał 40% z nich na 30% dofinansowania w ramach zimy w mieście,
która w 80% przypadków organizuje zajęcia o frekwencji liczonej
na palcach jednej ręki, zabierz dziecko na jakieś boisko. Wiem, że
są szkoły, które rzeczywiście pełnią funkcje świetlicy w
ramach tej akcji, ale na jedną taka szkołę przypadają 4 OSiRy, w
których musiałem sam odbijać piłkę od tablicy, bo nikt inny nie
przyszedł.
Jeżeli
więc nie jesteś sparaliżowany od pasa w dół (nie wiem, czy to
taki poważny powód) i nie masz bardzo ważnej strony z
demotywatorami do przejrzenia, to, jak już pisałem, rusz dupę i
daj przykład.
artykuł:
http://www.naszdziennik.pl/mysl-felieton/74033,janowicz-ma-racje.html#.U0TWH6ntnbw.facebook